"I dam wam serce nowe i ducha nowego tchnę do waszego wnętrza, odbiorę wam serce kamienne, a dam wam serce z ciała. Ez, 36,26 "
       Teologia powiada, że złożenie ofiary polega na zniszczeniu przedmiotu, który się ofiarowuje. Zniszczenia lub przekształcenia w taki sposób, aby nie nadawał się do
normalnego użytku.
Ofiara, którą Chrystus złożył w Wielki Piątek ze swojego Ciała, była doskonała, bo On był doskonały - całkowicie bez grzechu.
Jako człowiek nie miał żadnego długu wobec Ojca, więc wszystko co ofiarował mógł przeznaczyć na wykupienie naszych długów.
W jaki sposób ofiara jednego człowieka, choćby i doskonałego, mogła wyrównać długi całej ludzkości od jej początku aż do skonczenia Wszechświata - zrozumiałem dopiero, jak zrozumiałem słowa Jezusa o ubogiej wdowie (łk 21, 1-4).
       Uboga wdowa ofiarowała "wszystko co miała na swoje utrzymanie" i podług tego Bóg ocenił jej szczodrość.
Dla bogatych to, co ofiarowali, było "na waciki", chociaż w wartości pieniężnej znaczyło więcej.
Ale Bóg nie jest finansistą i nie waży bogactwa ofiar według wartości pieniądza, tylko według znaczenia w życiu.
Tak właśnie jest z Jezusem - ponieważ oddał absolutnie wszystko co miał "na utrzymanie" życia i nic Sobie nie pozostawił, to - równoważnie - odkupił wszystko,
ile by tylko tego było do konca świata - złości, nienawiści, cierpien, bólu, śmierci - wszystko.
       
Jezus złożył więc ofiarę ze swojego Ciała - ale nie tylko z niego. Złożył ofiarę ze wszystkiego czym był i co znaczył w świecie.
Zniszczył swoje związki rodzinne - własnej Matce, zwracając się do Niej słowami "kobieto", wskazał z krzyża innego syna.
Pozwolił rozgonić swoich uczniów i zniszczyć zalążki organizacji, która przez trzy lata Jego działalności zaczęła się tworzyć.
Prześladowcom pozwolił sądzić, że już jest pozamiatane, a uczniom że się mylili, uważając Go za Zbawiciela.
We Wielką Sobotę nie było Kościoła.
Zmartwychwstanie we Wielką Niedzielę nie było dowodem bożego oszustwa co do prawdziwości ofiary - Chrystus wrócił na świat, ale nie do świata, bo przyszedł w ramach
całkiem innej rzeczywistości.
A Kościoła nie było jeszcze długo - nawet po Zmartwychwstaniu istniała tylko grupa przyjaciół, którzy ukrywali się po domach i szukali u siebie nawzajem wsparcia,
a otuchę czerpali z tego, że Pan się ukazywał.
Kościół "wybuchnął" w dniu Zesłania Ducha świętego, kiedy wylała się na uczniów Jezusa nowa, przyniesiona przez Niego rzeczywistość.
I od tamtego dnia - "Królestwo Boże wśród was jest".
napisał
Jerzy Kowalski
16.02
11.02